Prezes PIH o wyzwaniach branży handlowej

Udostępnij artykuł
[SPECJALNIE DLA NAS] Handel zawsze był dynamiczną gałęzią gospodarki. Ciągle podlega on przeobrażeniom, wymaga tego zmieniający się świat, a co za tym idzie konsument. Tylko firmy elastyczne, które dopasowują się do rzeczywistości, mogą przetrwać na rynku – pisze Waldemar Nowakowski, prezes Polskiej Izby Handlu na łamach publikacji specjalnej czasopisma Stacja Benzynowa & Convenience Store pt. Stacje Paliw – Sprzedaż Detaliczna – Raport 2019.

Coraz szerzej wykorzystywane są w handlu nowe technologie. Pozwalają one tworzyć optymalne schematy zamówień i lepiej zarządzać półką, co przyczynia się do zwiększenia konkurencyjności małych, niezależnych sklepów. Rywalizują one z dużymi sieciami szerszą ofertą. Pojawia się ryzyko, że nie trafią z towarem. To najgorsza wizja dla sprzedawcy – towar uwięziony na półce. Tutaj otwiera się pole dla technologii, która pomaga optymalizować asortyment i wybierać go tak, aby się sprzedawał i nie blokował pieniędzy.  

Zakaz handlu w niedziele może paradoksalnie przyczynić się do zwiększenia innowacyjności

Za nami rok z częściowym zakazem handlu w niedziele. Z pewnością te przepisy wymuszają na przedsiębiorcach nowe metody działania, tak by zrównoważyć brak możliwości prowadzenia handlu w niedziele.  Może  przyczynić się to do rozwoju nowych technologii i tworzenia rozwiązań, które są możliwe dzięki informatyzacji. Na pewno coraz częściej klienci korzystają z e-zakupów, dlatego firmy udoskonalają ten kanał sprzedaży i w niego inwestują. Wzrost widać nawet w sprzedaży internetowej żywności. Klienci nie chcą zmieniać swojego trybu życia, tylko dlatego że sklepy są zamknięte w niedziele.

W Polsce zaczynają się już rozwijać placówki, które będą ograniczały obsługę. Automatyzacja daje możliwość uruchomienia sklepów z minimalną liczbą pracowników lub w ogóle bez nich. Obecnie działają już placówki bezobsługowe otwierane za pomocą aplikacji przez klienta. Stąd już niedaleko do wprowadzenia rozwiązań wykorzystujących inteligentne półki, współpracujących ze smartfonami konsumentów, personalizujących reklamę. Wszystko to docelowo obniży koszty, zmniejszy zapotrzebowanie na pracowników. Pozwoli także wyeliminować niekorzystny z punktu widzenia klienta fakt zamknięcia sklepu w niedziele czy inne wolne dni. Oczywiście do takich rozwiązań potrzebne jest big data – zaawansowana analityka, dlatego nie należy oczekiwać, że odbędzie to z dnia na dzień, ale zmiany w tym kierunku nadejdą na pewno.

Ustawa o zatorach płatniczych może zaszkodzić małym i średnim firmom

Sejm pracuje nad ustawą, która ma ograniczyć zatory płatnicze.  Zmiany są pożądane, ale nie uwzględniają specyfiki niektórych branż, są zbyt ogólne. Może to doprowadzić do ograniczenia udziału MŚP w rynku.

Ma to uregulować transakcje między dużymi przedsiębiorcami a mikro-, małymi- lub średnimi firmami. Nałożą obowiązek zapłaty za towar maks. do 60 dni. Jest to uzasadnione w przypadku np. branży spożywczej. Inne sektory nie powinny temu podlegać, bo rządzą się innymi zasadami.

Nie można uregulować wszystkich rodzajów działalności w jednakowy sposób. Wprowadzenie 60-dniowego terminu płatności nie ma uzasadnienia w takich branżach jak  wyposażenie mieszkań, artykuły budowlane, sprzęt ogrodniczy, sprzęt elektroniczny, AGD, książki oraz artykuły papiernicze, akcesoria i części samochodowe, sprzęt sportowy czy artykuły dla dzieci. Wynika to z charakteru towaru, czasu jego zbywalności, a więc i harmonogram rozliczeń powinien być inny. Takie produkty rotują znacznie wolniej, nie mają daty przydatności do spożycia, popyt na nie podlega wahaniom, a jeżeli już to sezonowym, gdzie okres 60 dni zupełnie się nie sprawdza. Przykładowo niesprzedany sprzęt sportowy czy do pielęgnacji ogrodu może być przechowywany w magazynie sklepu nawet pół roku.

Zmiany w założeniu mają pomóc MŚP, ale jest ryzyko, że im zaszkodzą przez nieuwzględnienie specyfiki konkretnych branż. MŚP będą wykluczane z rynku, bo duzi przedsiębiorcy wybiorą inne duże firmy, z którymi ustalą dłuższe terminy płatności.

Problemy z sukcesją przedsiębiorstw

Uchwalona przez Sejm 5 lipca 2018 r. ustawa o zarządzie sukcesyjnym przedsiębiorstwem osoby fizycznej weszła w życie. Niestety nie dotyczy ona przejmowania firmy za życia właściciela. A przecież ponad 90 proc. właścicieli firm dożyje do emerytury i stanie przed bardzo dużym problemem: co zrobić, aby firma dalej działała, mimo że jej właściciel żyje, ale wybiera się na emeryturę?

Właściciele firm mają potrzebę uporządkowania kwestii sukcesyjnych za swojego życia, a nie po śmierci. Obecna ustawa nie pomaga w sytuacji, kiedy do sukcesji dochodzi jeszcze za życia przedsiębiorcy. Na przykład po śmierci właściciela mogą zaistnieć takie okoliczności, które spowodują, że bank nie wyrazi zgody na obsługę kredytu przez zarządcę sukcesyjnego, a w konsekwencji wypowie umowę kredytową. Podobny problem może mieć miejsce w relacjach biznesowych z innymi kontrahentami. Nieuporządkowanie spraw spadkowych w ciągu 2 lat powoduje, że wygasa funkcja zarządcy sukcesyjnego i przedsiębiorstwo ulega likwidacji. Jak widać, nie ma mowy o żadnym „automatyzmie” w przejmowaniu biznesu. Zdecydowanie lepiej jest „unieśmiertelnić” biznes i uporządkować sprawy sukcesyjne jeszcze za życia właściciela.

Na szczęście na początku bieżącego roku rozpoczęły się w Ministerstwie Przedsiębiorczości i Technologii prace nad ustawą w celu ograniczenia obciążeń regulacyjnych.  Projekt ten zawiera rozwiązania dotyczące sukcesji za życia przedsiębiorcy, o które Polska Izba Handlu postulowała już od 2018.

Artykuł powstał na potrzeby:
STACJE PALIW – SPRZEDAŻ DETALICZNA – RAPORT 2019
> kliknij, aby się zapoznać się z pełnym wydaniem <

© BROG B2B Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp.k.
Dalsze rozpowszechnianie powyższego materiału jest zabronione.

Opublikowano: 12.09.2019
Aktualizacja: 12.09.2019