Deloitte: Prawie połowa Polaków kupuje na zapas

Udostępnij artykuł
46 proc. Polaków, a więc aż o 5 p.p. więcej niż miesiąc temu, kupuje więcej niż jest w stanie zużyć na bieżąco. To najwyższy wynik w historii ankiety Global State of the Consumer Tracker, przeprowadzanej cyklicznie przez firmę doradczą Deloitte.

Najnowsze wyniki badania reakcji i obaw konsumentów związanych z pandemią pokazują także spore zmiany w koszykach zakupowych Polaków. O 10 p.p. spadła liczba konsumentów, którzy spodziewają się więcej wydać na żywność. Mniej z nas przewiduje również większe wydatki na odzież i rzeczy do domu. Od listopada spada także, opracowany przed Deloitte, indeks niepokoju. Obecnie wynosi on dla Polski 2 proc.

Styczniowa edycja badania Deloitte jest drugą z kolei, która pokazuje spadek poziomu obaw polskich konsumentów. Od listopada, czyli miesiąca kiedy opracowany przez firmę doradczą indeks niepokoju wyniósł nad Wisłą rekordowe 34 proc., dziś jest on o 32 p.p. niższy. W najnowszej edycji badania różnica netto między osobami, które zgodziły się ze zdaniem „Jestem bardziej zaniepokojony niż tydzień temu” oraz tymi, które temu zaprzeczyły, wyniosła zaledwie 2 proc., a Polska z kraju o najwyższym indeksie niepokoju na świecie spadła w ciągu dwóch miesięcy na szóste miejsce i tylko w Europie wyprzedzają nas Irlandia, Wielka Brytania i Włochy.

– Topnieje liczba polskich konsumentów, którzy wskazują pandemię COVID-19 jako główną przyczynę wzrostu poziomu niepokoju. W ciągu miesiąca to spadek o kolejne 2 p.p. O 3 p.p. mniej jest także osób, które martwią inne problemy zdrowotne, czy kwestia wysłania dzieci do szkoły. Zauważalnie natomiast zyskują na znaczeniu kwestie związane z sytuacją zawodową czy zatrudnieniem. Liczba osób, które wskazały ten powód jako przyczynę wzrostu niepokoju zwiększyła się z 28 proc. do 35 proc. – mówi Michał Tokarski, Partner, lider sektora dóbr konsumenckich w Polsce, Deloitte.

Więcej wydamy na podróże

Mimo obostrzeń w różnych krajach związanych z pandemią oraz zamkniętych hoteli w Polsce, konsumenci nad Wisłą deklarują znacznie większe niż miesiąc temu planowane wydatki na podróże. Liczba osób, które w ciągu najbliższych czterech tygodni chcą wydać na ten cel więcej, wzrosła z 9 do 13 proc. Z drugiej strony, wyniki najnowszej edycji badania poniekąd pokazują skutki kwarantanny i częstszego niż zwykle przebywania w domu. O 6 p.p. przybyło ankietowanych, którzy przewidują, że zwiększą wydatki na elektryczność czy ogrzewanie, a o 4 p.p. tych, którzy spodziewają się większych rachunków za telewizję kablową. To może też tłumaczyć dalszy nieznaczny wzrost (+1 p.p.) planowanych wydatków na elektronikę (17 proc.). Z 16 do 24 proc. wzrosła natomiast liczba zapytanych, którzy deklarują, że w ciągu najbliższego miesiąca więcej wydadzą na utrzymanie mieszkania lub domu (jak na przykład czynsz lub koszty związane z wynajmem), a także meble (15 proc.).

– Spore zmiany widać też w spożywczym koszyku polskiego konsumenta. Po zwiększonych przed świętami Bożego Narodzenia i Sylwestrem wydatkach na żywność i alkohol, obecnie Polacy planują zdecydowanie mniej wydawać na te kategorie zakupowe. Tylko nieco ponad jedna czwarta z nas w nadchodzących tygodniach więcej wyda na artykuły spożywcze, podczas gdy miesiąc temu odpowiedziało tak aż 38 proc. ankietowanych. Z 18 do 13 proc. spadła również liczba konsumentów, którzy deklarują, że w najbliższym czasie zwiększą wydatki na alkohol – mówi Kamil Kucharczyk, wicedyrektor w dziale Doradztwa Finansowego, Deloitte.

Ekspert dodaje, że na podobnym poziomie (+1 p.p.) utrzymuje się natomiast liczba Polaków, którzy chcą więcej wydawać na jedzenie na wynos.

W ciągu miesiąca nad Wisłą spadła liczba konsumentów, którzy planują w ciągu najbliższych tygodni więcej wydać na odzież (17 proc.) i na rzeczy codziennego użytku do domu (25 proc.).

STACJA BENZYNOWA & CONVENIENCE STORE
– GRUDZIEŃ 2020 
> kliknij, aby się zapoznać się z pełnym wydaniem <
Zyskują duże marki

Zaraz po Niemcach, Polacy najchętniej na świecie kupują produkty spożywcze w sklepach stacjonarnych. Odpowiedziało tak aż 90 proc. z nas, a więc jedynie 1 p.p. mniej niż Niemców. Za Polakami są Włosi (89 proc.), Irlandczycy, Kanadyjczycy i Japończycy (po 88 proc.). Wciąż nie możemy się przekonać do kupowania żywności online. Decyduje się na to jedynie 7 proc. z nas, tyle samo co Francuzów i Włochów. Z większą rezerwą do kupowania żywności w Internecie podchodzą Kanadyjczycy (6 proc.). Najchętniej na świecie robią to mieszkańcy Korei Południowej (27 proc.), a w Europie – Brytyjczycy (20 proc.).

Zdecydowanie większym zaufaniem Polaków cieszą się produkty znanych marek. Najczęściej decydujemy się na ich zakup, wybierając rzeczy do domu (75 proc.) oraz napoje (59 proc.). Co ciekawe od ostatniego badania o 4 p.p. przybyło konsumentów, którzy wybierają znane marki podczas zakupu napojów.

– Private labels, czyli marki własne sieci handlowych zdecydowanie wygrywają podczas zakupów żywności. W tym przypadku ufa im niespełna jedna trzecia rodzimych konsumentów. Nieco ponad jedna czwarta z nas wybiera marki własne sklepów, kupując środki higieny osobistej, a 24 proc. – napoje. Co ciekawe, w przypadku wszystkich kategorii zakupowych odnotowaliśmy w ciągu miesiąca spadek zainteresowania tzw. store brands na korzyść znanych i dużych marek – mówi Natalia Załęcka, CMO Advisory Leader, Deloitte.

Zauważalnie, o 6 p.p., spadła liczba konsumentów, którzy wybierają produkty dużych marek, bo uważają, że są lepszej jakości ( 32 proc.), choć nadal ufa im 36 proc. ankietowanych. O 2 p.p. przybyło Polaków, którzy z kolei wybierają produkty private labels, bo uważają, że są lepszej lub takiej samej jakości jak name brands.

Po elektronikę do sieci

Elektronika pozostaje kategorią zakupową, którą Polacy najchętniej kupują online (40 proc.). Często także przez Internet zamawiamy jedzenie (39 proc.). Nadal chętnie kupujemy online ubrania (35 proc.), choć od ostatniej fali badania liczba osób, które tak odpowiedziały – podobnie jak w przypadku elektroniki – spadła o 2 p.p.

– Można przyjąć, że te trzy kategorie zakupowe także globalnie najchętniej kupowane są w sieci. Elektronikę kupuje w Internecie ponad połowa Brytyjczyków i aż 47 proc. Niemców. Do sklepów stacjonarnych z kolei konsumenci na świecie najczęściej wybierają się po jedzenie – jak na przykład wspomniani już Niemcy czy Polacy – i po leki. W tradycyjnych sklepach kupuje je aż 90 proc. Hiszpanów – mówi Wiesław Kotecki, Partner, lider zespołu Customer Strategy & Applied Design.

Po jedzeniu (90 proc.) i lekach (81 proc.) polscy konsumenci stacjonarnie najczęściej kupują rzeczy do domu (81 proc.) i meble (63 proc.).

To kolejna edycja badania Deloitte, w której uwagę przyciąga tzw. trend BOPIS, czyli buy online, pick up in store. Wolno, ale systematycznie przybywa w kraju konsumentów, którzy wybierają tę formę zakupów. Podobnie jak Francuzi, najchętniej zamawiamy w Internecie i odbieramy osobiście w sklepie elektronikę (14 proc.), a także ubrania i jedzenie w restauracjach (12 proc.). Najrzadziej decydujemy się na kupowanie w ten sposób żywności (4 proc.). Na świecie trend BOPIS największą popularnością cieszy się w Irlandii, Stanach Zjednoczonych i Kanadzie. Po 19 proc. uczestników badania z tych krajów najczęściej zamawia w ten sposób jedzenie w restauracjach.

Zyskują odpowiedzialni społecznie

O 2 p.p. ubyło od ostatniej fali badania polskich konsumentów gotowych więcej zapłacić za wygodę, czyli na przykład dostarczenie zakupów do domu. Tzw. trendowi convenience poddaje się obecnie 31 proc. Polaków. 55 proc. z nich jako powód wskazuję ochronę zdrowia. To wciąż najważniejsza przyczyna, ale liczba osób, które ją wskazały spadła w ciągu miesiąca aż o 9 p.p. Nadal dokładnie połowa zapytanych decyduje się na to, kierując się oszczędnością czasu.

– Polacy nie tylko zdają się wracać do starych nawyków, związanych z robieniem zapasów, ale też liczba osób, które się na to decydują w ciągu miesiąca wzrosła aż o 5 p.p. i jest najwyższa w historii naszego badania. 46 proc. ankietowanych kupuje więcej niż jest w stanie zużyć na bieżąco. To też – co nie zaskakuje już od wielu miesięcy – najwyższy wynik w Europie. Globalnie wyprzedzają nas Chińczycy. Zapasy robi aż 61 proc. z nich – mówi Michał Tokarski.

O 2 p.p. spadła od początku grudnia liczba osób, które polują na okazje (46 proc.). W Europie najczęściej przyznają się do tego Niemcy i Brytyjczycy (48 proc.), na świecie – Chińczycy (64 proc.). Na stałym poziomie utrzymuje się liczba polskich konsumentów, którzy chętniej kupują od lokalnych sprzedawców i producentów, nawet jeśli muszą zapłacić za ich produkty więcej (48 proc.). W Europie przodują pod tym względem Irlandczycy, a lokalne produkty wybiera ponad połowa z nich. Nad Wisłą widać także lekki wzrost zainteresowania markami odpowiedzialnymi społecznie. 39 proc. z nas przyznaje, że kupuje więcej od producentów, którzy odpowiedzialnie zareagowali na kryzys wywołany pandemią.

O badaniu

Omawiana edycja badania „Global State of the Consumer Tracker” jest czternastą ankietą na świecie i jedenastą, w której udział bierze Polska. Badanie reakcji i obaw konsumentów związanych z pandemią koronawirusa, zostało przeprowadzone przez Deloitte na przełomie grudnia i stycznia wśród konsumentów z 18 krajów. Oprócz Polski byli to mieszkańcy: Australii, Kanady, Chin, Francji, Niemiec, Indii, Irlandii, Włoch, Japonii, Meksyku, Holandii, Korei Południowej, Hiszpanii, Wielkiej Brytanii, Stanów Zjednoczonych, Chile oraz RPA. W każdym kraju zostało wypełnionych po tysiąc ankiet.

© BROG B2B Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp.k.
Dalsze rozpowszechnianie powyższego materiału jest zabronione.

Opublikowano: 03.02.2021
Aktualizacja: 03.02.2021