Inwazja jednorękich bandytów

Udostępnij artykuł

Klient stacji Shell, który zapragnie zagrać w jednorękiego bandytę może się srogo rozczarować. Na żadnej spośród ponad 350 stacji tego koncernu nie ma automatów do gier o niskich wygranych. Koncentrujemy się na sprzedaży produktów paliwowych, projektach gastronomicznych i sklepach i w tym kierunku będziemy rozwijać naszą działalność. Nie zamierzamy poszerzać naszej oferty o automaty do gier – informuje Marek Gawroński, rzecznik prasowy Shell Polska. Maszyn tego typu nie ma również na ponad 1700 stacjach działających pod szyldem PKN Orlen, choć przedstawiciele firmy zastrzegają, że może to ulec zmianie. – W przypadku, gdy Koncern – ewentualnie- dostrzeże zasadność zmian swojej dotychczasowej polityki w tym zakresie to zostaną przeprowadzone analizy, na podstawie których zostaną podjęte dalsze decyzje, o których – oczywiście – będziemy rynek informować – zapewnia Anna Wieszczek z biura prasowego PKN Orlen.
W przypadku stacji BP i Statoil koncerny deklarują, że automaty o niskich wygranych znajdują się na "niewielkiej liczbie stacji partnerskich". Na ilu dokładnie – nie wiadomo, bo dane te nie są w żaden sposób ewidencjonowane lub koncerny nie chcą się nimi dzielić. W przypadku BP franczyzodawca zostawił franczyzobiorcom wolną rękę – mogli oni sami wybrać dostawcę sprzętu na swoje stacje. Od niedawna automaty znajdują się również na niewielkiej liczbie stacji własnych Grupy Lotos zarządzanych przez ajentów. Decyzja o instalacji automatów na wybranych stacjach zapadła w drugiej połowie 2008 r. Cały proces trwał 3-4 miesiące i zakończył się w I kwartale tego roku. Dostawcą automatów dla Grupy Lotos jest firma Fortuna. W najbliższym czasie gdański koncern nie planuje jednak zwiększenia liczby automatów na stacjach. – Działające urządzenia mają charakter testowy, traktujemy je jako usługę dodatkową dostępną dla klientów naszej sieci – wyjaśnia Mateusz Cabak z biura prasowego Grupy Lotos.

Niezależni wybierają rozrywkę

Firmom oferującym automaty do gier o niskich wygranych dużo łatwiej udało się wkroczyć pod strzechy stacji niezależnych. Z naszych obserwacji wynika, że niewielcy, niezależni operatorzy dużo chętniej decydują się na wprowadzenie urządzeń rozrywkowych na stacje traktując je jako źródło dodatkowego przychodu. Na przykład działająca na terenie północno-wschodniej Polski sieć Pronar kilkanaście miesięcy temu zdecydowała się na wprowadzenie na swoje stacje automatów do gier. Na ok. 13 z 17 stacji ustawiono po 2-3 maszyny. Marek Charyło specjalista ds. sprzedaży paliw w firmie Pronar generalnie zadowolony jest z inwestycji. – Z ekonomicznego punktu widzenia inwestycja okazała się opłacalna, bo przynosi dodatkowy dochód. Przyznaje jednak, ze ustawienie automatów na stacjach niesie ze sobą pewne niedogodności. – Gracze nie biją się ani nie awanturują, ale część klientów może poczuć się nieswojo widząc grupę dwóch-trzech osób zaangażowanych w grę, którzy żywo gestykulują i dość głośno się zachowują – mówi Marek Charyło.
Od około miesiąca automaty pojawiły się również na czterech spośród dziesięciu stacji sieci Bis-Bel. Wkrótce dołączą do nich dwie lub trzy kolejne stacje. – Na razie maszyny stoją zbyt krótko, aby można było ocenić opłacalność tego przedsięwzięcia – mówi Katarzyna Belter-Hildebrańska, dyrektor generalny w sieci Bis-Bel.

Firmy zajmujące się dostarczaniem urządzeń rozrywkowych zgodnie przyznają, że stacje paliw są dla nich strategicznymi partnerami. – Automaty do gier sprawdzają się w każdym miejscu gdzie są ludzie, a więc również na stacjach benzynowych. Stacje paliw mają dodatkowo jeszcze taką zaletę, że czynne są do późnych godzin lub nawet 24 godziny na dobę – mówi Reinier van den Berg, prokurent w firmie Grand Automatica.

Również Dominika Tuzinek z firmy Fortuna podkreśla, że stacje benzynowe to teraz często nie tylko, czy nie wyłącznie miejsce do napełniania baku. Stacje to często bary, sklepy. Miejsca, w których kierowcy robią przerwy, odpoczywają i szukają zajęcia i rozrywki. Automaty stanowią więc atrakcyjną formę spędzenia czasu i relaksu – podkreśla nasza rozmówczyni.

Dostawcy automatów podkreślają zgodnie, że znacznie trudniej wprowadzić automaty na stacje koncernowe niż na obiekty zarządzane przez niezależnych właścicieli. W tym pierwszym przypadku procedury decyzyjne są dłuższe i bardziej wymagające niż w przypadku sieci niezależnych, co w praktyce nieraz ogranicza możliwości współpracy.

Na rynku dostępna jest bardzo duża liczba automatów o niskich wygranych. Przy wyborze sprzętu warto wziąć pod uwagę lokalizację stacji. W dużych miastach popularnością cieszą elektroniczne automaty o zaawansowanej grafice z dużą liczbą gier przypisanych do jednego urządzenia. Na wsiach i w małych miejscowościach najprawdopodobniej lepiej sprawdzą się tradycyjne typy maszyn. Pamiętajmy, że polski rynek jest dość specyficzny, a użytkownicy nie zawsze są gotowi by zaakceptować techniczne nowinki np. atrakcyjną trójwymiarową grafikę. Przy wyborze konkretnego modelu najlepiej jest zdać się na wiedzę i doświadczenie firmy, która dostarcza i serwisuje sprzęt.

Z punktu widzenia właściciela stacji paliw współpraca z dostawcami automatów jest prosta. Obowiązki właściciela lokalu sprowadzają się zazwyczaj jedynie do sprawowania pieczy nad sprzętem. Zakup automatów, serwis, dokumentacja i rozliczenie spoczywa na firmie posiadającej koncesję. Zyski dzielone są pomiędzy dwoma partnerami zgodnie z przyjętymi ustaleniami.

Współpraca pomiędzy firmami dostarczającymi automaty a właścicielami stacji paliw polega zazwyczaj na tym, że obowiązek właściciela lokalu sprowadza się zazwyczaj jedynie do sprawowania pieczy nad sprzętem. Trzeba jednak mieć na uwadze ograniczenia wynikające z przepisów prawa. W jednym pomieszczeniu mogą się znajdować najwyżej trzy automaty. Odległość od budynku kościelnego lub szkoły musi wynosić co najmniej 100 m. Lokal, w którym ustawione są maszyny powinien prowadzić jakąś inną działalność biznesową: automat może zatem stanąć na stacji paliw lub w przystacyjnym barze.
 

Opublikowano: 26.04.2010
Aktualizacja: 26.04.2010