– Przez to, że nie będziemy prowadzić sprzedaży pozapaliwowej automatycznie zmniejszy się powierzchnia stacji, którą dużo łatwiej będzie ulokować w tkance mieszkaniowej. Jednym z głównych kryteriów badań fokusowych, dotyczących aspektu, dlaczego klient wybiera tę a nie inną stację skoro przedziały kwotowe są w miarę zbliżone, jest jej położenie . Im lokalizacja stacji jest bliższa miejsca zamieszkania, tym czynnik ten przeważa szalę na jej korzyść. Chcemy wykorzytać ten atut, tzn. nasze stacje będą po prostu bliżej odbiorcy a dostęp do nich będzie ułatwiony. Nasze lokalizacje można przełożyć na segment budownictwa mieszkaniowego. Im więcej nowych mieszkań, tym większe możliwości rozwoju dla naszej firmy – dodaje prezes zarządu.
– Na stacji będą znajdować się dwa urządzenia tankujące na każdej wyspie, z których można dokonać dowolną ilość transakcji do każdego ze stanowisk tankowania. Istnieje także możliwość odbioru faktury z tankomatu. Myślimy, że większość z naszych klientów będzie właśnie odbierała faktury vatowskie, stąd możliwość ich odbioru na stacji. Klient będzie identyfikowany po NIP-ie, PIN-ie, karcie oraz kodzie kreskowym. Oczywiście będziemy osobiście oferować karty dla klientów, a dla chętnych będzie istniała także możliwość osobistego wydrukowania kodu kreskowego na kartce, który będzie stanowił tymczasowy wehikuł do identyfikacji na stacjach MOMO. Chcemy komunikować się z klientem wielotorowo. Mniej więcej od czwartej, piątej stacji będzie funkcjonowało tzw. communication center – stwierdza Jacek Malec.