Pozorne oszczędności z wewnętrznej stacji paliw

Udostępnij artykuł

Chociaż cena litra paliwa z prywatnego dystrybutora może być aż do 20 groszy niższa niż na stacji "zewnętrznej", ryzyko i wysokie koszty dodatkowe w znacznym stopniu zmniejszają opłacalność przedsięwzięcia. Jak obserwuje operator kart paliwowych DKV Euro Service, w dobie kryzysu problem z utrzymaniem stacji własnej stał się przyczynkiem do poważnych problemów wielu prowadzących je firm.

Planując założenie stacji, niewielu przewoźników przeprowadza kompleksowe analizy opłacalności takiego rozwiązania. Pierwsze pozycje po stronie kosztów to wydatki na personel (średnio 1/4 etatu) oraz obsługę techniczną i konserwację instalacji. I oczywiście ubezpieczenie. To jednak dopiero początek kalkulacji…

W jednym miejscu

Właściciele stacji często nie biorą pod uwagę kosztu, jaki wiąże się z koniecznością dojeżdżania przez kierowców po paliwo w jedno wyznaczone miejsce. Wprawdzie zbiorniki paliwa nowych samochodów ciężarowych są na tyle pojemne, że wiele kursów można wykonać tankując tylko na terenie własnej bazy, ale przecież nie zawsze jest to możliwe. A obowiązkowy dojazd do dystrybutora oznacza nie tylko więcej zużytego paliwa, ale także wydłużenie czasu pracy kierowców. Jeśli nawet dystans jest niewielki, powiedzmy 5-kilometrowy w jedną stronę, to dla firmy mającej 50 ciężarówek rocznie oznacza to przejechanie "na pusto" aż 30 tys. km (zakładając 5 tankowań w miesiącu). Jest to zatem niepotrzebny wydatek na paliwo, a także wykonanie przez kierowców mniejszej liczby zleceń. Tymczasem firmy korzystające z kart paliwowych otrzymują dostęp do szerokiej sieci punktów tankowania w całym kraju (ok. 3200 stacji w przypadku DKV) i tym samym eliminują problem nadrabiania kilometrów.

Letnie perturbacje

Rzadko brana jest też pod uwagę konieczność zatrudnienia na własnej stacji profesjonalnego personelu. Obsługa nie ogranicza się do napełniania zbiorników i tankowania paliwa. Ważną sprawą jest znajomość parametrów fizycznych paliwa i umiejętność kontrolowania dostaw. Ryzyko wiąże się tu ze zmianą objętości paliwa pod wpływem temperatury. W gorący letni dzień pojemność paliwa powiększy się podczas transportu o 500-800 litrów – zakładając, że cysternę o pojemności 30 tys. litrów zatankowano w standardowej temperaturze 13 stopni C. Wykorzystują to czasem dostawcy paliwa, którzy pozostawiają sobie na dnie cysterny „wygospodarowaną” nadwyżkę paliwa. Nocą, wraz ze spadkiem temperatury powietrza, objętość paliwa ponownie się zmniejsza i wtedy dopiero wychodzi na jaw niedobór na stacji, ten fakt jest jednak rzadko odotowywany – mówi Michał Bałakier, dyrektor DKV Euro Service. – Zakładając, że najmniejsza stacja przyjmuje dwie dostawy paliwa miesięcznie, latem może to oznaczać stratę ok. 1200 litrów na miesiąc.

Ochrona środowiska

Po wejściu Polski do Unii Europejskiej znaczenia nabrała jeszcze jedna sprawa – przestrzeganie norm ochrony środowiska. Stacje coraz częściej podlegają kontroli inspektorów, których zadaniem jest sprawdzenie, czy użytkowanie zbiorników nie jest szkodliwe dla otoczenia. Ujawnienie nieprawidłowości wiąże się z wysokimi karami pieniężnymi, koniecznością rekultywacji zanieczyszczonego terenu lub likwidacją instalacji. O ile stacje dużych koncernów są pod stałym nadzorem, o tyle do niedawna stacje własne cieszyły się dużą swobodą działania. Problem w tym, że dziś tylko cześć z nich spełnia normy np. dotyczące materiału, z którego powinny być wykonane podjazdy do dystrybutorów (nieprzepuszczalna powierzchnia betonowa); lub odpowiedniej gospodarki wodnej (teren powinien być zamknięty pod względem cyrkulacji wody, zbiorniki na wodę regularnie oczyszczane z oleju).

Tylko dla siebie

Opłacalność prowadzenia własnej stacji jest dyskusyjna z jeszcze jednego względu – prawnych ograniczeń sprzedaży paliwa. Aby móc je sprzedawać innym użytkownikom, trzeba mieć odpowiednią koncesję. Jej uzyskanie wiąże się z wysokimi kosztami i koniecznością spełnienia wielu "uciążliwych" wymogów. Oznacza to, że prowadząc małą stację, nie można zarabiać na sprzedaży paliwa, a to sprawia, że nie jest możliwe optymalne wykorzystanie instalacji.

Jak obserwuje DKV, szczególnie w okresie spowolnienia gospodarczego, właściciele własnych stacji rezygnują z prowadzenia tego "interesu" i wybierają karty paliwowe. W efekcie otrzymują dostęp do szerokiej liczby stacji, a przy dużych obrotach cena paliwa porównywalna jest z ceną hurtową.

A jak to wygląda u naszych zachodnich sąsiadów? Tam moda na stacje własne, ze względu na wysokie koszty ich prowadzenia, wygasła z końcem lat 80. Dziś wprawdzie stacji zaczyna znów przybywać, jednak zjawisko to ma inną specyfikę niż w Polsce – nowe punkty powstają na terenach wiejskich i zajmują się prawie wyłącznie dystrybucją biopaliwa.