Koncepty gastronomiczne mnożą się w zawrotnym tempie i czasem trudno za tym nadążyć, a jednak wciąż wydaje się, że wciąż zostały nieodkryte skrawki tego przychylnego lądu. Z mnogości opcji wynika ta podstawowa korzyść, że najtańsze warianty usług gastronomicznych są naprawdę w zasięgu ręki. Najłatwiejszym sposobem karmienia podróżnych na stacjach są automaty vendingowe, czyli sprzedające napoje i produkty spożywcze bez angażowania sprzedawcy. Vending kojarzy się głównie z napojami i kawą, ostatecznie także z automatami do sprzedaży batoników, ale jego możliwości są znacznie większe. Bardziej ambitni operatorzy stacji stawiają na przekąski podgrzewane w piecu (często z głęboko mrożonych produktów), a ci, którzy chcą na serio zatrzymać klienta na chwilę i nakarmić ciepłym posiłkiem, mogą wybrać franczyzę sieci gastronomicznej. Niezależnie od wariantu, który wybraliśmy, warto pomyśleć o nadchodzących wakacjach.
– Dziś większość osób zarządzających stacją paliw ma świadomość, że wysokiej jakości kawa z profesjonalnego ekspresu to standard, który muszą spełnić. Coraz bardziej zauważane są także automatyczne urządzenia do zupy, które są świetnym uzupełnieniem gorącego hot-doga czy opiekanej bułki. Wszystkie te rozwiązania mają jeszcze jedną ważną zaletę – da się na nich wygenerować pokaźną marże, która szczególnie w tych trudnych czasach, może podbudować niejeden biznes – tłumaczy Andrzej Nartowicz, właściciel firmy Ideal Cafe, oferującej rozwiązania vendingowe.
Andrzej Nartowicz podkreśla, że możliwości automatów są jeszcze większe. – Wśród nowości na rynku usług vendingowych możemy spotkać automaty do pizzy, pączków, frytek, gotowych dań podawanych na gorąco czy kanapek. Wszystko zależy od aktualnych trendów na rynku – tłumaczy. Vendingowy kącik kawowy zajmuje zazwyczaj 1-1,5 mkw. i wymaga podłączenia do wody (specjalne filtry pozwalają na używanie zwykłej, choć zdarza się, że automat korzysta z własnego zbiornika). Prąd pochodzi również ze zwykłego gniazdka. Automaty są więc łatwe do wkomponowania w przestrzeń sklepu i niezbyt trudne do utrzymania. Przeglądy wymagane są po 6-12 miesiącach lub po określonej ilości wydanych produktów, a gwarancja typowo trwa rok. – Ważne jest także, by pracownicy stacji na bieżąco dozorowali działanie sprzętu – podkreśla Andrzej Nartowicz.
Niewielkie zaangażowanie pracowników stacji to zaleta nie tylko vendingu. Współczesne piece gastronomiczne także biorą na siebie sporo obowiązków kucharza. Takie są np. piece Merrychef Eikon, które w swojej ofercie ma firma Primulator. Kuchenki łączą w sobie kilka sposobów grzania – konwekcję, zderzanie i mikrofale. Pracują dzięki temu niezwykle sprawnie, jednak nie jest to jedyna ich zaleta. – Największą z nich jest łatwość sterowania przy użyciu ekranu dotykowego. Do komputera tego urządzenia można łatwo wgrać programy dzięki wbudowanemu portowi USB, więc personel stacji nie musi w ogóle mieć przygotowania gastronomicznego – tłumaczy Marek Robacha, dyrektor sprzedaży w firmie Primulator. Oferta na rynku głęboko mrożonych przekąsek jest spora i zróżnicowana, a w połączeniu z łatwymi w obsłudze piecami do ich szybkiego odgrzewania ma szanse na rynkowy sukces.
Jednak na prawdziwe apetyty przekąski ani zupki nie wystarczą. Dlatego do letniego sezonu przygotowują się także sieci gastronomiczne, takie jak sieć restauracji franczyzowych Leśne Runo, rozwijana przez Towarzystwo Przyjaciół Polskiej Kuchni. – Sezon letni to okres żniw dla przydrożnej gastronomii. Zdecydowanie zwiększa się ruch na drogach, a co za tym idzie w restauracjach jest zdecydowanie więcej klientów. Obroty są wtedy kilkukrotnie wyższe – zdradza Tomasz Sztylko, specjalista ds. rozwoju sieci. Jak zauważa, preferencje klientów nie zmieniają się latem. – Z racji tego, że pojawia się więcej kobiet i dzieci oraz z powodu pogody, częściej sprzedają się lekkie dania jak np. Śniadanie z Twarożkiem. Więcej sprzedaje się też lodów, deserów i napojów. Nie oznacza to jednak, że sprzedajemy mniej golonki czy schabowych. Ogólnie sprzedaż rośnie, a mężczyźni raczej wybierają konkretne i sycące dania – tłumaczy Tomasz Sztylko.
Gwarantowany wzrost sprzedaży nie sprawia, że branża gastronomiczna nie zabiega o klienta. – Na okres wakacji mamy przygotowane niespodzianki dla naszych klientów. Podobnie jak w zeszłym roku organizujemy akcję edukacyjną związaną z bezpieczeństwem najmłodszych na drodze. Do każdego dziecięcego zestawu będziemy wręczać książeczkę edukacyjną z przygodami Jeżyka. Ma ona formę kolorowanki z wierszowaną historyjką i rebusami. Oprócz tego będą też promocje cenowe i produktowe organizowane wspólnie z naszymi partnerami – zapowiada Tomasz Sztylko.
Towarzystwo Przyjaciół Polskiej Kuchni walczy o klientów z innymi resauracjami, ale nie rywalizuje z kącikiem gastronomicznym na stacji. – Do nas klient przyjeżdża nie tylko zjeść ale i odpocząć, spokojnie wypić kawę. W kącikach na stacjach raczej zostają ci klienci, którym się spieszy. Poza tym w restauracji jest zdecydowanie szersze menu, inna atmosfera, inny standard. – tłumaczy Tomasz Sztylko.
Stacje benzynowe mają zaledwie kilkuprocentowy udział w rynku vendingu w Polsce, ale jest to perspektywiczny rynek. Jest taki także dzięki temu, że wciąż pojawiają się tu nowe możliwości, jak np. pizza z automatu, której wypieczenie zajmuje zaledwie trzy minuty. Jednak także duża gastronomia przystacyjna nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa, czego dowodem jest uruchomienie nowego formatu przez firmę Polskie Jadło Jana Kościuszki. Także Leśne Runo ciągle poszerza swoją sieć, a w najbliższym czasie planuje otwarcie kolejnej franczyzowej restauracji. Z pewnością operatorzy sieci gastronomicznych liczą na dynamiczny rozwój polskiej sieci autostrad, ale i poza MOP-ami jest na tym rynku dużo do ugrania. Zwłaszcza w letnim sezonie.